Thread Rating:
  • 0 Vote(s) - 0 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ekranizacja CoLoBoT
#1
Temat założony po to, by dać lekki upust głowie pełnej niekoniecznie realistycznych pomysłów, stąd pisany na polskim dziale bez jakiejś konkretnej i szczegółowej koncepcji i bez oczekiwania na jakiekolwiek odpowiedzi. Tak po prostu by wyrzucić z siebie nadmiar konceptów, idei i wrażeń z minionego miesiąca. Może kiedyś bardziej rozbudowany i poważny temat opłaci się założyć w języku międzynarodowym.

Może jestem tylko maniakiem filmowym, ale nie będę ukrywał, że chętnie zobaczyłbym CoLoBoT w postaci filmu lub krótkiego serialu. Ewentualnie może nawet i powieści, ale o tym na pewno kiedyś powstanie inny temat z racji tego, że ta forma medium byłaby nawet bardziej prawdopodobna do zrealizowania lub nawet oficjalnego wydania.

Jaki mógłby być film osadzony w świecie, gdzie ludzie i roboty kolonizują odległe planety walcząc przy tym o surowce z owadzio-podobnymi formami życia? Na pewno potrzebne byłyby pewne fundamentalne zmiany względem oryginału, który dałoby się teraz w interesujący i dobrze zagospodarowany sposób opowiedzieć w zaledwie ~30-50 minut wycinając liczne nieestetyczne pod względem języka filmowego podmisje które zapełniają gameplay. Zacznijmy może od konceptu filmu pełnometrażowego mieszczącego się w przedziale od 1.5 do może nawet niecałych 4 godzin z optymalnym budżetem od 40 mln $ do ewentualnych 130 mln $ (z wliczeniem kosztów promocji). 4-godzinne widowisko byłoby bardzo ciekawym choć ciężkim do wykonania w dzisiejszych czasach zabiegiem nawiązującym do wczesnego kina dużego formatu (Gone with the Wind (1939), The Ten Commandments (1956), Ben Hur (1959) itp.). Dobrym przykładem byłby też ubiegłoroczny Warcraft, z którego wycięto niecałą godzinę materiału nie tylko przez nieskończony post-processing CGI w wyciętych scenach, ale także ze względów na optymalizację materiału do wersji kinowej. Jak wiadomo, na początku lat 70 filmowcy doszli do wniosku, że ludzie nie za bardzo chcą w kinie siedzieć dłużej jak ~2 godziny - i tak jest do dziś z małymi wyjątkami. Tak więc można będzie przyjąć, że scenariusz zostanie w tym przypadku od początku przygotowany na około 4-godzinną opowieść, którą można będzie specjalnie dla dystrybucji kinowej odpowiednio ściąć do ~1.5 lub ~2 godzin zostawiając wszystko to co efektowne i się dobrze w kinie sprzedaje, a wycinając wiele niekoniecznie potrzebnych dialogów.

Samo widowisko z kolei nie będzie musiało być jakimś ekstra wizualnym kunsztem post-procesu i być jakąś ogromną produkcją. Osobiście widzę to jako stosunkowo mały film z kilkoma mocnymi, czysto przygodowymi momentami i z dużą ilością dodatkowego materiału specjalnie na wersję rozszerzoną filmu dla wydania Blu-ray. Dodatkowo film ten mógłby być przygotowany jednocześnie jako samodzielna historia z małym otwartym okienkiem na ewentualny sequel w razie finansowego sukcesu (vide każda część Jurassic Park). Znaczną część budżetu trzeba będzie przeznaczyć na CGI obcych i przestrzeni kosmicznej, location-scouting, naturalne krajobrazy zmodyfikowane dzięki CGI na wzór obcych planet, bardziej złożone ujęcia z robotami i inną aparaturą, animatroniczne roboty (+obcy?), skafandry, oraz dobrych, choć mniej znanych aktorów i na końcu dobrze zorganizowaną promocję viralową. Coś takiego śladem District 9 dałoby się zrobić dzisiaj dysponując nawet przeciętnym teraz budżetem ~40 mln $.

Inną istotną rzeczą jest to, że należałoby zrobić poniekąd film samoświadomy swoich ewentualnych niedoskonałości i absurdu. Nie ma co ukrywać, tytuł oraz nazwa misji "CoLoBoT" niezależnie od sposobu pisania jest delikatnie powiedziawszy dziwny. Tak więc z uwagi na ten tytuł i sam materiał źródłowy z całą pewnością nie robiłbym z tego w pełni poważnego, wręcz "nolanowskiego" i bardzo realistycznego filmu. Ponadto w filmie spokojnie można będzie zawrzeć elementy delikatnie dotykające pastiszu gatunku wliczając w to także nawiązania do klasyków: 2001: A Space Oddyssey, The Andromeda Strain, Close Encounters of the Third Kind, Star Wars, Aliens, RoboCop, Short Circuit, Starship Troopers, Interstellar, Chappie i jeszcze sporo by się tego znalazło...

Jednocześnie obok tej całej masy nawiązań do innych filmów należałoby znaleźć miejsce dla stosunkowo nowego w kinie elementu który kwalifikuję jako wywodzący się z techno-thrillerów (takich jak The Andromeda Strain, Westworld, Coma) podgatunek code-thriller. Rzecz charakteryzowałaby się tym, że w filmie znalazłyby się debaty pierwszo- i drugoplanowych bohaterów na tematy czysto programistyczne, poparte faktami z tego rejonu wiedzy i zaprezentowane w sposób przystępny dla szarego widza. Zagadnienia w stylu "dlaczego dany robot to zrobił/nie zrobił", "jak AlienWormsy mogą zarażać złośliwym kodem", "potrzebujemy szybko wydobyć dużą ilość surowca, jak zoptymalizować ten proces" czy choćby debugowanie i przewidywanie problemów mają być głównym tematem większości dialogów. Wszystko oczywiście okraszone programistycznym językiem i co najmniej podstawowymi zagadnieniami. Jednocześnie należy zachować zdrowy rozsądek między fanserwisem a tym, że owy film ma wprowadzać nowych widzów w nam już znane uniwersum oraz samą ideę programowania.

Kolejnym ważnym dla filmu aspektem są w zasadzie nieistniejące w growym oryginale postacie. W grze to gracz jest postacią - musi się tylko wczuć w rolę samotnego, bezimiennego astronauty. W filmie z kolei jego postać będzie musiała mieć jakąś osobowość oraz imię. Dodatkową konieczną zmianą względem oryginału byłoby zwiększenie liczby żywej załogi statku "CoLoBoT". Oczywiście można by dać samotnego astronautę kontaktującego się z inżynierami na Ziemi jak to było w niedawnym The Martian, jednak osobiście myślę, że trio astronautów powinno być bardziej atrakcyjne dla widzów. Przy czym nie oznacza to całkowitej rezygnacji ze wzbudzenia w widzu uczucia "zagubienia i samotności w kosmosie" w kilku momentach, co można poniekąd odczuć w samej grze. Dobry reżyser dysponując odpowiednim scenariuszem będzie w stanie to osiągnąć i wykorzystać.

Oto jak moim zdaniem powinny prezentować się główne postacie astronautów wraz z ich nazwiskami kodowymi (czyli  raczej do zmiany podczas faktycznej produkcji - same nazwiska bez imion będą widoczne m.in. na skafandrach wzorem tego jak to faktycznie w NASA wygląda). Wszelkie elementy czysto oparte o schematy różnych postaci są zamierzone, gdyż uznałem że pasowałoby to tej produkcji i nie ma co się silić na przesadną oryginalność character-developmentu w i tak już dosyć oryginalnym materiale który dramatem nie jest:

LEVINE - Typ entuzjastycznego, choć mającego głowę na karku naukowca z szczególnym naciskiem na bycie programistą. Z lekka geek i reprezentant Hipotezy Samotnika która może mieć kluczowe znaczenie w fabule filmu. Podczas misji szczególnie pomocny w debugowaniu i udoskonalaniu programów dostarczonych przez inżynierów z Huston oraz podczas opracowywania planów nowych technologii.

HOSKINS - Typ twardego, nieco konfliktowego weterana wojskowego z bogatą wiedzą militarną. Strateg i mistrz szkoły przetrwania. Optymalnie wykorzystuje zgromadzone zasoby i wie jak walczyć przeciwko rojom owadów. Do tego inżynier z szczególnym naciskiem na wszelkiego rodzaju broń. Misję traktuje niemal jak osobistą wojnę przeciw obcym formom życia.

HARDING - Typ ambitnej biolożki. Z zapałem bada wszelkie formy życia - od roślin po rdzennych mieszkańców zwiedzanych planet. Studiowanie zachowań obcych i badanie zastosowań bio-technologii to również jej domena. Przeciwniczka masowego zabijania napotykanych form życia, także tych potencjalnie zagrażających misji.

Jak widać, główne postacie reprezentują poniekąd trzy główne nurty, które występują w samej grze, stąd też właśnie ci ludzie zostają wysłani w kosmos. Oprócz tego będzie trzeba dodać kilka drugoplanowych postaci które byłyby inżynierami w Houston. Na początku nadzorowałyby szkolenie naszych astronautów, później służyłyby jako "gadające głowy" projektujące AI robotów dla misji oraz monitorujące i sterujące przebiegiem misji na Ziemi.

To na razie wszystko co w tym temacie widzę w i tak wielkim skrócie. Dokładniejszy przebieg samego filmu, różnice z grą i choćby to jak będą się różnić wersje kinowa i rozszerzona (reżyserska) między sobą, póki co dla mnie samego pozostaje tajemnicą i raczej wymaga to faktycznego napisania choćby około 50-stronicowego szkicu scenariusza zawierającego najważniejsze fragmenty filmu. A nie jest to priorytetem tego tematu, moim jak i samego zespołu TerranovaTeam. Zamiast tego mile widziane byłyby w tym temacie koncepty na sceny, dialogi, ogólny kierunek którym powinna podążać taka produkcja bądź seria (serial?) i inne.

Tak więc zachęcam do dzielenia się ideami, spostrzeżeniami i rozpoczęcia niezobowiązującej dyskusji na ten temat.
#2
Forma
Z góry zakładasz, że live-action jest jedyną opcją. Duża popularność zyskują też animacje. Rozwinął się niestety paskudny stereotyp według którego filmy animowane muszą być śmieszne, dziecinne podczas gdy istnieją animacje skierowane do dojrzałej publiczności zawierające głęboki przekaz (Tim Burton, animacja poklatkowa). Obecne możliwości CGI pozwalają na tworzenie dowolnych światów i symulowania dowolnego efektu wizualnego. Osobiście kiedy pierwszy raz zobaczyłem "Lego: The Movie" byłem świecie przekonany że to animacja poklatkowa.

Osobiście widziałbym Colobota pod postacią animacji.


Treść
Filmy sci-fi jak "Ex Machina" (debiut reżyserski) czy "Predestination" nie zachwycają pozwalającymi efektami specjalnymi czy obsadą aktorską. Jeżeli chodzi o kinematografię w sferze indie to produkcje o silniejszym elemencie artystycznym częściej osiągają sukces. Osobiście uważam że skłon w tę stronę byłby świetnym posunięciem.

Program robota w szczycie swoich możliwości nazywamy sztuczną inteligencją (AI). Ludzie są niezbędni w eksploracji kosmosu że względu na ich elastyczność. Zdolność przystosowania do sytuacji. Opracowania nowych rozwiązań na potrzeby nowych problemów. Ludzie są jednak problemem. Potrzebują powietrza, wody, żyją krótko i źle znoszą przeciążenia. Pierwszymi w kolejce do nowych gwiazd nie będą ludzie lecz raczej maszyny. Maszyny zdolne do rozwiązywania problemów, podejmowania decyzji.

Może porzucenie ludzi i stworzenie produkcji o inteligentnych robotach byłoby dobrym rozwiązaniem. Czy widz mógłby utożsamiać się z maszyną? Współczuć jej gdy poniesie porażkę? Cieszyć gdy odniesie sukces? Jak czulibyśmy się wiedząc że nas los zależy od maszyny?

Programowanie robotów w trakcie trwania misji jest szaleństwem. W kosmos nigdy nie poleciał żaden programista.

Ekspedycje mają albo charakter militarny, albo naukowy. Nigdy w historii nie zdarzało się łączyć obu skrajnie różnych podejść. Na misję naukową nikt nie zabierałby weterana a w przypadku zagrożenia nie wysyła się misji naukowych.

Na misje nie wysyła się też biologów. Z bardzo prostej przyczyny. O wiele łatwiej jest wysłać niewielką próbkę na ziemię niż sprzęt i ludzi na inną planetę. Jeżeli już to wybiera się specjalistów niezbędnych od strony technicznej. Na przykład botanika do obsługi stacji produkującej tlen (Marsjanin).

Chodzi mi o to, że taki film wymaga konsultacji naukowych. Producentem wykonawczym filmu "Interstellar" był fizyk teoretyk.
My Code Battle League program: MhrodeBattle.txt

Welcome back, Mrocza. You last visited: Sunday, July 7th, 2013, 02:12 pm 
http://imgur.com/L3Y8bQz
#3
(02-05-2017, 05:57 PM)Mrocza Wrote: Osobiście widziałbym Colobota pod postacią animacji.
Forma animacji będzie miała taką zaletę, że łatwo będzie można choćby design obiektów z gry wiernie odwzorować nie ryzykując przy tym efektu karykaturalnego wyglądu który byłby w przypadku live-action. Gdyby w live-action odtworzyć jak najwierniej design z gry, wtedy mogłoby to niezamierzenie przypominać serial Power Rangers. Problem jednak w tym, że zapewne ciężko byłoby w animacji zawrzeć długie sceny dialogowe które mogą być podstawą code-thrillera.

(02-05-2017, 05:57 PM)Mrocza Wrote: Filmy sci-fi jak "Ex Machina" (debiut reżyserski) czy "Predestination" nie zachwycają pozwalającymi efektami specjalnymi czy obsadą aktorską. Jeżeli chodzi o kinematografię w sferze indie to produkcje o silniejszym elemencie artystycznym częściej osiągają sukces. Osobiście uważam że skłon w tę stronę byłby świetnym posunięciem.
Jak najbardziej ++. Najwyżej myślę, że nie należy też przesadzać, inaczej film może wyjść przeintelektualizowany, patetyczny i monotonny. Nie bardzo też wiem, jak można by w sposób bardzo artystyczny przedstawić coś, co teoretycznie powinno być code-thrillerem. Ale cóż, znając medium jakim jest film, artyzm można przedstawić w wielu innych aspektach, niekoniecznie fabularnych.

(02-05-2017, 05:57 PM)Mrocza Wrote: Ludzie są jednak problemem. Potrzebują powietrza, wody, żyją krótko i źle znoszą przeciążenia. Pierwszymi w kolejce do nowych gwiazd nie będą ludzie lecz raczej maszyny. Maszyny zdolne do rozwiązywania problemów, podejmowania decyzji.

Może porzucenie ludzi i stworzenie produkcji o inteligentnych robotach byłoby dobrym rozwiązaniem. Czy widz mógłby utożsamiać się z maszyną? Współczuć jej gdy poniesie porażkę? Cieszyć gdy odniesie sukces? Jak czulibyśmy się wiedząc że nas los zależy od maszyny?
W temacie przyjąłem raczej założenie ekranizacji oryginalnego CoLoBoT (Colonize with Bots), nie prequela z bezzałogową misją. Niemniej jednak koncept bezzałogowego, prawie niemego filmu (vide Wall-E) miałby też swój spory potencjał.

(02-05-2017, 05:57 PM)Mrocza Wrote: Programowanie robotów w trakcie trwania misji jest szaleństwem. W kosmos nigdy nie poleciał żaden programista.

Ekspedycje mają albo charakter militarny, albo naukowy. Nigdy w historii nie zdarzało się łączyć obu skrajnie różnych podejść. Na misję naukową nikt nie zabierałby weterana a w przypadku zagrożenia nie wysyła się misji naukowych.

Na misje nie wysyła się też biologów. Z bardzo prostej przyczyny. O wiele łatwiej jest wysłać niewielką próbkę na ziemię niż sprzęt i ludzi na inną planetę. Jeżeli już to wybiera się specjalistów niezbędnych od strony technicznej. Na przykład botanika do obsługi stacji produkującej tlen (Marsjanin).

Chodzi mi o to, że taki film wymaga konsultacji naukowych. Producentem wykonawczym filmu "Interstellar" był fizyk teoretyk.
Owszem, jednak należy pamiętać że mówimy tu o wyimaginowanej ekranizacji uniwersum, w którym m.in. dźwięk rozchodzi się w próżni, na wielu planetach rozwinęło się podobne do ziemskich bezkręgowców i roślinności życie, a co więcej na innych planetach grawitacja jest zbliżona do ziemskiej. Czyli CoLoBoT jest poniekąd space-operą, bajką o kosmosach. Prawdopodobnie jedynym powiewem realizmu i zgodności z nauką w tym filmie mogłyby być tylko elementy code-thrillera, który z kolei jest moim zdaniem głównym powodem, dla którego taki film w ogóle powinien powstać jeśli oczywiście warunki na to pozwolą.

Klasyczny techno-thriller oraz wszelkiego rodzaju horrory sci-fi o zmutowanych zwierzętach w latach 50-60-70 były częstym tematem filmów ze względu na obecną wtedy paranoję o rozwoju broni nuklearnej i przemysłu. Analogicznie w dzisiejszych czasach oraz najbliższej przyszłości możemy się spodziewać, że coraz śmielsze popularyzowanie nauki programowania będzie skutkowało także powstawaniem filmów w tej tematyce. W związku z czym nie zdziwiłbym się, gdyby któraś mniejsza wytwórnia filmowa zdecydowałaby się kiedyś połączyć ekranizację gry z czymś co obecnie określiłem code-thrillerem i padłoby wtedy jakimś cudem na niepopularnego i zapomnianego CoLoBoTa pod zapewne innym tytułem i z zupełnie innym, choć podobnym konceptem co w oryginale. Na pewno byłoby to jednak coś w myśl zasady "programuj i kolonizuj z botami".
#4
Dopiero zobaczyłem post, trochę zagapka ale nieważne. Może mam coś, właściwie będę miał jak skończę. Trochę amatorka ale piszę książkę o Colobocie tak dla nudy od jakiegoś czasu. Jak skończę całą to podam więcej szczegółów. I tak nawiasem mówiąc to mam prawie takie same postacie tylko że inne nazwiska i leciutko inne charaktery. Tytuł to Colobot : W poszukiwaniu Nowej Ziemii.


Forum Jump:


Users browsing this thread: 2 Guest(s)